Laski, piaski i karaski

 

 

 

Blog z globalnego staje się lokalny, ale – ufam – nadal wart poświęcenia chwili. Teraz nastał  polski czas  i moje zachwyty nad odwiedzanymi miejscami i regionami muszą znaleźć odzwierciedlenie w tym miejscu wszak podróże  te małe i duże  to smak życia (jakkolwiek górnolotnie to brzmi).

Ponadto bliskie mi hasło i kampania Orzeł może   w moim przekonaniu powinna się wiązać z  zauważaniem i docenianiem tego co mamy wokół.

Kaszuby to region , który teraz zwiedzam i który – po latach niewidzenia- nadal mnie urzeka.  To taka kraina gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, a już w  scenerii majowej  przyrody i przy pięknej pogodzie – po prostu raj.  Dobre proporcje gór ( a raczej pagórków morenowych , Wieżyca ( 329 m npm) jest tu „incydentem” w krajobrazie) , mnóstwo wody w postaci malowniczych jezior i jeziorek, urokliwych  rzek, sporo lasów i wiele atrakcji w postaci miejsc wartych odwiedzenia . Czegóż chcieć więcej ? Na majówkę , czerwcówkę czy każdą inna okoliczność- w sam raz 🙂

idyllicznie , z kumkaniem żab w tle

Kumkanie żab w tle,  świergot ptaków nad głową, kołujący żuraw  w oddali- czy to już idylla ?

harmonia

Harmonia

untitleo poranku na Jez. Dąbrowskim

Poranek na Jez. Dąbrowskim

Droga z Gołubia

Droga

klasyk

A to Polska właśnie…

Sikorzyn

Dwór Wybickich w Sikorzynie- pieczołowicie wyremontowany , zadbany, otoczony opieką nowego właściciela.

labirynt

Labirynt sikorzyński – 750 m korytarzy oddzielonych zielonym szpalerem

Sikorzyn

Dwór w Sikorzynie w majowy poranek

I już na koniec łyżka dziegciu do tej beczki kaszubskiego miodu.

Postępuje dewastacja krajobrazu, a to wszystko za sprawą boomu inwestycyjnego  jaki trwa w tym ( zapewne nie tylko ) rejonie Polski. Każdy skrawek pagórków, brzegów jezior, otuliny lasów jest dzielony  albo już został podzielony i zabudowany domami letniskowymi, domkami , domiszczami i ewidentnymi paskudami . Jeziora są prywatne, pomosty są prywatne, a bywają wsie gdzie poruszanie się w plątaninie płotów, parkanów i siatek przypomina błądzenie w labiryncie. Tabliczki zakazu wstępu, wprowadzania człowieka albo psa czy komunikat, że teren jest prywatny nad wyraz są wszechobecne. Nie jest to fajne. Trzeba się bardzo nachodzić , by znaleźć się w naprawdę naturalnej scenerii , bez brutalnej ingerencji człowieka.

Dowody poniżej.

untitled-130508-0005untitled-130508-0015

untitled-130508-0003

lokalny skok w bok czyli pałace na wyciągnięcie ręki

Tym razem wpis dotyczy całkiem nieodległej podróży. W  myśl zasady ” Cudze chwalicie- swego nie znacie”  postanowiłam wykorzystać majówkę , a nawet  wielką majówkę  na odkrywanie nieznanego tuż za  płotem. Zamysłem jednodniowej  eskapady   było odwiedzenie pałaców położonych na zachód od Wrocławia. Jest ich co najmniej kilkanaście , mi udało się odwiedzić 4.

I tak w odległości ok. 6 km od granic Wrocławia jest usytuowany pałac w  Brzezinie –  starannie wyremontowany obiekt o ponad 200-letniej historii. Dla mnie jego ogromnym atutem jest przepiękny park ze starymi, kilkusetletnimi platanami. Niewielki staw, malownicza oranżeria i z pietyzmem odnowione i urządzone wnętrza… warto zajrzeć.

Pałac w Brzezinie

Brzezina- detal parkowy

Dla zainteresowanych konkretami – http://www.palacbrzezina.pl/

Kolejnym obiektem  był malowniczo  położony pałacyk w Krotoszycach niedaleko Złotoryi. Podobnie jak większość tego typu obiektów na Dolnym Sląsku – z bardzo burzliwą historią  dopiero niedawno doczekał przywrócenia dawnego blasku.  Mnie urzekła   od razu serdeczność i życzliwość Pracowników kompleksu hotelowego  tam usytuowanego. Takie podejście do potencjalnego klienta dobrze wróży temu obiektowi .

Nie będę tu wyręczać PR-owców pałacowych, szczegóły można znaleźć tu :

http://www.palackrotoszyce.pl

A ja pozostanę przy zachwytach nad urodą miejsca ( tu znów piękny park !)

Krotoszyce

Krotoszyce2

Park w Krotoszycach

Nawet  wczorajsza  chłodna aura nie była w stanie zniechęcić do dalszej  podróży, dla mnie odwiedzanie takich miejsc – oprócz  przyjemności obcowania z odzyskaną  historia materialną- budzi szczery szacunek dla tych , którzy mogą, chcą i potrafią zająć się ratowaniem takich zabytków , co więcej – doprowadzają taki żmudny proces do końca.  A o tym, że jest jeszcze mnóstwo do zrobienia  i trzeba na to gigantycznych środków niech świadczą  poczynania  stowarzyszenia Polska Dolina Loary  .

http://poznajpolske.onet.pl/wiadomosci,48/dolnoslaskie-palace-znajda-inwestorow-polska-dolina-loary,49353.html

Ja chylę czoła przed tymi wszystkimi zapaleńcami, pasjonatami i WIELKIMI INWESTORAMI.

Kolejny punkt wycieczki to Brunów– cre’me de la cre’me  dnia. Miejsce ponoć szczęśliwe, ale  z pewnością harmonijnie piękne, zadbane, z historią sięgającą XV wieku. Tu także profesjonalizm i życzliwość pracujących tam osób widoczne były na każdym kroku.

Brunów z dachu

Brunów- hol wejściowy

Brunów- klatka schodowa

Warto zajrzeć na stronę Brunowa :

http://brunow.pl/

Ostatnim z odwiedzanych wczoraj pałaców był ten w Myśliborzu. Obiekt zakupiony przez kolarza – Pana  Franciszka Ardela jest od kilku już lat przywracany do życia, ale  jego rozmiary, a przede wszystkim stopień zniszczenia , powodują, że ten proces jeszcze potrwa i oby Inwestorowi wystarczyło zapału i…..środków, bo przedsięwzięcie jest spektakularne.

Myślibórz