Po wielomiesięcznej przerwie czas na powrót do relacji z włóczęgi dalszej i bliskiej.
Tym razem – po 5 latach przerwy – wyjeżdżam do Lizbony, która już wówczas urzekła mnie swoją nieoczywistą urodą, atmosferą i zaułkami często bardzo wąskimi, ale niemal zawsze- piekielnie stromymi. Inspiracją ( nie jedyną !) do podróży była książka Marcina Kydryńskiego – zakochanego w tym mieście muzyka, fotografika, dziennikarza, kompozytora…człowieka wielu profesji. O muzyce wszak ta książka opowiada najwięcej, bo ona jest tą główną materią, z której- zdaniem Autora – utkane jest to miasto. Stąd też tytuł : Muzyka moich ulic.
Jak przystało jednak na Kydryńskiego- mistrza opowieści z tysiącem dygresji – jest tu także wiele informacji o mieście , o Alfamie- dzielnicy, w której Autor mieszka, o smakach i knajpkach bliskich jego sercu.
Dla mnie jednak poznawanie Lizbony nie było jedynie powielaniem ścieżek Marcina K., choć – jako się rzekło – książka podsunęła pomysł nowej podróży. Miasto jednak w pierwszej połowie czerwca zaskoczyło nas temperaturami. Przez cały tydzień było bardzo gorąco , nawet do 38 stopni w cieniu !! Trudno w takim skwarze wędrować po rozgrzanym jak piec martenowski mieście. Dla mnie zawsze w takiej sytuacji alternatywą jest rower. Problem jednak w tym, że Lizbona jest bardziej pionowa niż pozioma, czytaj : nie bardzo nadaje się dla rowerzysty miejskiego. Nie do końca jednak….
W mieście jest kilka wypożyczalni rowerów, my wybraliśmy BikeIberia ( http://www.bikeiberia.com) na Largo do Corpo Santo 5, Portugalia. Zostaliśmy tam wyposażeni w rowery miejskie z osprzętem ( m.in. koszyczek !) oraz wskazówki i rady jak eksplorować miasto z siodełka. Mapa plus dobrze oznakowane ( mosiężne plastrony zatopione w betonie) ścieżki rowerowe i ahoj przygodo! Wypożyczenie to koszt 10 EUR/4 h lub 14EUR/dzień. Jazda wzdłuż rzeki na zachód ku jej ujściu do Atlantyku, lekki wiaterek, chłód wody, bryza znad oceanu i już upał niestraszny.
I tak jadąc ku wielkiej wodzie minęliśmy słynny Pomnik Odkrywców, Wieżę w Belem, za nią Muzeum Morskie , a dalej objawiła się bryła czegoś czego jeszcze niedawno nie było. Piękna, nowoczesna architektura, imponujący obiekt usytuowany nad samą rzeką…co to ?
Champalimaud Foundation- Lisboa
Widok od strony rzeki.
Siedziba Fundacji Antonio de Sommer Champalimaud ( więcej tu : http://en.wikipedia.org/wiki/Champalimaud_Foundation) została wybudowana i otwarta w 2010 roku . Champalimaud Centre for The Unknown in Lisbon jest organizacją zajmującą się głównie badaniami z zakresu neurologii i onkologii. Powołana do życia przez portugalskiego przedsiębiorcę i przemysłowca corocznie funduje nagrodę w kwocie 1 mln EUR dla autora najbardziej obiecujących badań nad rakiem. Projektantem obiektu jest indyjski architekt – Charles Correa
Ze wszech miar warto zajrzeć do tego centrum będąc w Lizbonie- można je obejrzeć z zewnątrz ( amfiteatr, dziedziniec, atrium) jak i wewnątrz ( oczywiście wyjąwszy obszary gdzie przebywają pacjenci).
Amfiteatr nad Tagiem
Ogród w atrium obiektu
Champalimaud Centre for The Unknown in Lisbon